No więc do frontalnego ataku rządów na blockchain i krypto waluty jednak nie dojdzie. Tyle jest jasne. Zamiast tego będziemy najpewniej mieli wysyp rządowych krypto walut.
Nie ma wątpliwości że twardogłowi miłośnicy demokracji wszędzie najchętniej by widzieli ban wszystkiego, nawet samej myśli o tym że dwóch gości przeprowadzić może między sobą transakcję bez wiedzy i zgody Wielkiego Brata. Część państw nawet ban taki wprowadziła. Koalicja banująca krypto waluty obejmuje takich koryfeuszy wolności jak Boliwia, Ekwador, Kirgistan i Bangladesz.
Widząc to reżimy OECD wzięły na wstrzymanie, najwyraźniej nie chcąc kompromitować się publicznie. Zamiast banu i gonienia użytkowników krypto po internecie twardogłowi wydają się stosować zasadę: if you can’t beat them, join them. Innymi słowy, sami chcą wskoczyć na platformę blockchainu i wyjść ze swoimi wersjami krypto waluty. Zamiast frontalnego ataku więc subwersja od środka, rozwodnienie konceptu i oczywiście pełna kontrola. Bo też jedyną rzeczą o którą w tym chodzi jest kontrola nad obywatelem – co robi, z kim handluje, ile na tym zarabia i jak mu dołożyć, jeśli nie pałką to przynajmniej PIT-em.
Stąd też początek wysypu rządowych walut krypto. Na czele Rosja z dopiero co ogłoszonym krypto rublem. Potem zaraz Chiny pichcące od dawna swojego krypto juana. To że amerykański hegemon ze swoim FEDcoin-em jest trochę w tyle wynika pewnie tylko z tego że totalną inwigilację swoich obywateli zapewnił sobie już wcześniej przez NSA, co ujawnił Snowden. Nie chciał też może przedwcześnie kanibalizować intratnego monopolu papierowego dolara. W ogóle wydaje się że jesteśmy u progu szerszego wysypu krypto wersji walut krajowych. Może nawet nadpremier Morawiecki też dyskretnie hoduje gdzieś za stodołą jakiegoś krypto złotego, którego wpuści na rynek jak ten podrośnie. Oczywiście w relacji 1 : 1 do złotego papierowego.
Tyle że z papierowym złotym są, jak wiadomo, same problemy. Myszy go jedzą jeśli trzymamy go w sienniku. Parcieje gdy trzymamy go w wilgotnej piwnicy. Źli ludzie mogą go zrabować, dobrzy ludzie wyżebrać. Koszty też są ogromne. Pół Puszczy Białowieskiej trzeba wyciąć na papier a potem pracowicie rozwozić paczki banknotów po kraju. A już najgorszym problemem nie dającym totalitarystom spać po nocach jest pranie pieniędzy, czyli wspomniana wyżej prywatna transakcja bez wiedzy rządu. Możliwość że jeden pracz od drugiego pracza coś kupi za gotówkę i nie zapłaci od tego podatku jest dla rządów anatemą.
Nie ma tych mankamentów krypto złoty który, jak bitcoin, żyje tylko gdzieś w czeluściach internetu. Nic nie waży, produkcja jego nic nie kosztuje. Kornik drukarz zjeść może resztę Puszczy Białowieskiej bo papieru na krypto złotego też nie potrzeba. Co czyni z niego idealny substytut złotego papierowego którego, po opadnięciu pierwszego kurzu, będzie można po cichu wycofać… I bingo. 😉
Jedynym mankamentem krypto waluty jest z punktu widzenia rządu właśnie to krypto. Krypto jest oczywiście bardzo ważne. Nie jednak aż tak ważne aby rząd mógł nie wiedzieć jaki Iwan z jakim Miszą dokonali właśnie transakcji. Co od razu budzi pewne podejrzenia co do zaproponowanego krypto rubla który ma być oparty na „kryptografii rosyjskiej”. Podobnie jak pies milicyjny który w PRL składał się z psa właściwego oraz linki prowadzącej tak i „kryptografia rosyjska” składać się pewnie będzie z kryptografii właściwej oraz z rządowego obejścia czyniącego ją praktycznie bezużyteczną. Z pewnością nie inaczej będzie z innymi krypto walutami pichconymi w pośpiechu przez demokratyczne rządy. Jaki w końcu inny sens może mieć wymyślanie własnych krypto walut przez rządy skoro sprawdzona technologia dostępna jest już w internecie od lat, i to gratis?
Więcej o rządowych krypto walutach w najnowszym numerze TwoNuggets Newsletter dla inwestorów.