klasyczny przypadek zajechania gospodarki w grunt
Z polskiej perspektywy I wojna światowa postrzegana jest przede wszystkim przez pryzmat odzyskania niepodległości. Stosunkowo mniej znane są kulisy jej zakończenia i epizodu hiperinflacyjnego w Niemczech niedługo po tym.
Wojna okazała się przede wszystkim niespotykaną w dziejach świata jatką. Nigdy wcześniej takie setki tysięcy żołnierzy nie szły do boju tak ochoczo i nie ginęły tak bezsensownie po tak nikłe, by nie powiedzieć zerowe, zyski. Mimo formalnego podziału na zwycięzców i przegranych prawdziwy koniec wojnie położyło dopiero wycieńczenie czy też po prostu rozpad struktur państwowych u głównych kombatantów.
Pod koniec wojny wydarzenia następowały szybko. W marcu 1918 Niemcy podpisały rozejm z Rosją Sowiecką na froncie wschodnim. W listopadzie 1918 zakończono działania wojenne na froncie zachodnim. Pod koniec 1918 abdykował w Niemczech cesarz Wilhelm II a na pocz. 1919 ukonstytuowało się tam demokratyczne państwo – Republika Weimarska. W kilka miesięcy później, w czerwcu 1919, podpisano układ wersalski.
W jego następstwie Niemcy okrojono terytorialnie ze wszystkich stron. Narzucono im również szereg ograniczeń dotyczących poziomu przyszłych sił zbrojnych. W najbardziej interesującym nas wątku ekonomicznym w Wersalu nałożono także na stronę przegraną obowiązek wypłacenia zwycięzcom reparacji wojennych. Był to nie do końca przemyślany pomysł francuski.
Specjalna komisja która podliczała te straty wyszła w maju 1921 z żądaniem gigantycznego odszkodowania na sumę 132 mld marek w złocie. Ideą francuską było trwałe gospodarcze okulawienie i zwasalizowanie Republiki Weimarskiej. Republika takich ciężarów udźwignąć po prostu nie mogła. Francuska krótkowzroczność miała powrócić bumerangiem do zwycięzców, prowadząc Europę za 20 lat do nowej wojny.
W sytuacji powojennego bezhołowia, zniszczeń i wysokich wydatków rząd Republiki Weimarskiej ratował się drukiem pustego pieniądza. Zwłoka w wypłacie reparacji wojennych spowodowała francuską okupację zagłębia Ruhry na pocz. 1923 co pozbawiło państwo dodatkowej części dochodów. W tej sytuacji prasy drukarskie otworzono na maksimum.
Reszta tej historii jest znana. Doszło do jeżącego do dziś włosy na karku okresu hiperinflacji. Bywa on często cytowany w pracowaniach jako memento do czego prowadzić może nieograniczony druk pustego pieniądza. Kolorytu temu okresowi dodają opowieści o wypłacie pensji dwa razy dziennie czy o taczkach banknotów potrzebnych na kupno bochenka chleba. Znane jest zdjęcie Niemki palącej w piecu paczkami banknotów; było to tańsze niż węgiel.
Diagram wyżej ilustruje dewastację wartości papierowego pieniądza w tym czasie. Odłożone są w nim ceny uncji złota i srebra w ówczesnych markach niemieckich. Dane pochodzą z artykułu R. Kirby z 2006. Zwrócić warto uwagę że skala tego grafika nie jest liniowa! Każda pozioma działka odpowiada skokowi ceny o rząd wielkości. Na przestrzeni pięciu lat (1919-1923) cena złota i srebra zwiększyła się, o ile dobrze policzyliśmy te zera, jeden bilion razy. Warto też zaobserwować charakterystyczną dla wielu „baniek” eksplozję kończącą ten pięcioletni epizod.
Wartość papierowego pieniądza spadała przez cały czas, im bliżej końca tym szybciej. Gros spadków, stanowiących o właściwej hiperinflacji, przypadł na drugą połowę 1923 roku. Ceny podwajały się wtedy z grubsza licząc co drugi dzień. W ciągu sześciu miesięcy dno po prostu wypadło spod marki która względem złota spadła o siedem rzędów wielkości (dziesięć milionów razy).
Czy taki epizod hiperinflacyjny może się powtórzyć obecnie?
Absolutnie nie, zarzekają się rządy. Nie ma na to cienia szansy. Mamy przecież swoich bankierów centralnych którzy stoją czujnie na straży, yadda, yadda. Inflacja jest pod kontrolą. Na poziomie cen detalicznych inflacja istotnie pozostaje raczej umiarkowana choć, jak w wyborach, zależy kto ją podlicza… Trwająca od kryzysu 2008-2009 kontrakcja kredytu (same nieruchomości w USA w 2009 straciły $2 biliony) i proces delewarowania wzmacniają tendencje deflacyjne, nie inflacyjne. Świat się też zmienił znacznie przez te blisko sto lat. Stał się bardziej wyrafinowany, nasycony techniką, bezpieczniejszy. Ale czy mądrzejszy?
Wszystko ma w nim swój koniec, a kontrakcja kredytu w szczególności. Masy naprodukowanego w rozmaitych bailoutach i falach quantitative easing pieniądza siedzą jako excess reserves w systemie bankowym, coś jak woda zamrożona w czapie lodowca. Co będzie jak lodowiec zacznie topnieć? Nie będzie, wyjaśniają banki centralne. System bankowy nie może tych pieniędzy ot tak sobie wrzucić na rynek. Może co najwyżej zacząć pożyczać w proporcji do posiadanych rezerw. Jeśli tylko inflacja zacznie podnosić głowę to od razu ściągniemy nadmiarową “liquidity” z rynku. Być może, być może. Ale przy tak wielkim nawisie czapy lodowej o wypadek przy pracy nie jest trudno… Aktualnie, szansa że się to uda wydaje się niewielka.
Pieniądz jest dzisiaj impulsem elektronicznym, w dużo mniejszym stopniu papierem, i ma wiele różnych form. Gwałtowny przybór masy papierowych pieniędzy, jak w Republice Weimarskiej, prawdopodobnie nam nie grozi. Ale nie to jest istotą hiperinflacji. Hiperinflacja jest wtedy kiedy umiera pieniądz, kiedy ulata z niego wiara że jest coś warty. Ceny wtedy szaleją niezależnie od ilości cyrkulujących fizycznie banknotów. Niezależnie od formy pieniądz fiat oparty jest na wierze że jest coś warty. Pewnie coś jest – sądzą ludzie – bo można za niego coś materialnego nabyć.
Tu leży właśnie sedno rzeczy. Wiara ta jest, jak wodór, z natury medium ulotnym. Wystarczy jedna szczelina, jedno rozhermetyzowanie systemu w stresie kryzysu, i wiara łatwo może ulecieć. Gdy raz ucieknie wartość pieniądza nie opartego na niczym innym staje się szybko wartością papieru na którym go wydrukowano. Od tysiącleci już każdy jeden z wielu eksperymentów z papierowym pieniądzem tak się właśnie kończył. Niektóre eksperymenty trwały dłużej, inne krócej, a średnio 40 lat. Obecny eksperyment przekroczył już dobrze, nomen omen, właśnie ten wiek. Kiedy i tu wiara znajdzie szparę przez którą się ulotni?
Tego oczywiście nie wiemy. Może to być wcześniej albo później, co oczywiście nie powinno nikomu zakłócać wiary w to że obecny eksperyment z fiat money, trwający od 1971, potrwa o wiele dłużej niż średnia. W to jednak nie bardzo wierzymy a kryzys w Europie prawdopodobnie przeforsuje przesilenie. Do hiperinflacji o aż tak biblijnych proporcjach jak ta w Republice Weimarskiej, zwłaszcza tak długotrwałej, prawdopodobnie nie dojdzie. Wydaje się to ewenementem z gatunku raz-na-500 lat.
Z drugiej strony nigdy nie przypuszczaliśmy że dojść może do paru innych rzeczy do których mimo wszystko doszło. Że demokratyczne rządy posuną się na przykład do hurtowego rabunku swoich poddanych, okradając ich w biały dzień z biliona dolarów który efektywnie przetransferowały na konta bankowego establishmentu w serii rządowych programów naprawczych i masowych bailoutów. Ta socjalizacja strat dla zachowania prywatnych zysków dla nielicznych jest dużo bardziej destrukcyjna społecznie niż byłaby regularna nacjonalizacja upadłych banków i puszczenie z torbami posiadaczy ich obligacji i akcji. Kto by też mógł się spodzieważ że rządy pod dyktando klasy banksterskiej dopuszczą do tak lawinowego wzrostu narodowego zadłużenia w tak krótkim czasie do jakiego doprowadziły, obarczając nim narody na pokolenia. To materia z której dawniej rodziły się rewolucje. Czy tym razem będzie inaczej?
Nie wiemy też czemu hiperinflację najbardziej stanowczo wykluczają te same rządy i te same rządowe krawaty które do samego końca nie miały zielonego pojęcia o rozmiarach zbliżającego się kryzysu w 2008. Zmądrzały dopiero wtedy gdy ten uderzył z pełną siłą jesienią i zdmuchnął im czapki. Te same rządy niefrasobliwie nie dostrzegają dzisiaj poważnego niebezpieczeństwa jakie tkwi w górze derywatów OTC, stanowiącej 1200% światowego PKB. Przy takim lewarze wystarczy jeden fałszywy ruch aby zmieść cały system finansowy świata.
Nagromadzone długi są od dłuższego czasu nie do spłacenia. Świadomość tego powoli dociera do mas. Każdy jednak ma stawkę w systemie, jak chociażby obiecaną od państwa emeryturę, i woli o tym nie myśleć. Kiedy okoliczności zmuszą ludzi do zdania sobie z tego sprawy nie ma szans aby nie zakwestionowali wartości de facto bezwartościowej waluty. Wtedy hiperinflacji nie będzie trzeba nikomu wyjaśniać.
W sumie jednak w tym światowym kasynie pozostajemy optymistami. W TwoNuggets Newsletter konsekwentnie propagujemy patrzenie w przyszłość z wiarą. Zwłaszcza gdy ta opiera się na kawałku czegoś bardziej solidnego niż tylko świstek papieru…. 😉
15-12-2017 – uaktualnienie
15-01-2013 – uaktualnienie i rozszerzenie
24-09-2009 – pierwsza publikacja