Powoli zbliża się czas odnowienia kredytu na dom (w UK) i jestem na rozstajach dróg: czy spłacić i “mieć spokój” czy jednak korzystać z prawie darmowego pieniądza (oprocentowanie rzędu 1.3% na 5 lat). W Excelu jest jasność: 7% z inwestycji bije na głowę 1.3% odsetek – w normalnych czasach… Czasy jednak mamy nienormalne, a P/E w granicach 30 sugeruje “kasa że stołu i w nogi”. Z drugiej strony, domek z kart wali się już od 12 lat i jakoś się nie chce zawalić. Jakieś przemyślenia?